Killzone 2 – recenzja gry

Czy szukasz gry, która w pełni wykorzystała potencjał PlayStation 3? Zastanawiasz się nad kontynuacją serii Killzone? W tym wpisie zrecenzuję grę Killzone 2.

Przed przygotowaniem tej recenzji ukończyłem tę grę kilkukrotnie oraz odblokowałem wszystkie dostępne w niej trofea. Oznaczało to oczywiście nie tylko zmierzenie się z kampanią, ale także wiele godzin w trybie wieloosobowym.

Zrzut ekranu z gry Killzone 2
W Killzone 2 nie brakuje strzelania do nieskończonych zastępów Helghastów

W Killzone 2 czekają na ciebie nowości. Głównym bohaterem jest teraz sierżant Sev – członek oddziału Alfa – a nie jak miało to miejsce do tej pory – kapitan Jan Templar. Templar również pojawia się w tej części, ale teraz już w roli pułkownika. Przyjdzie ci także walczyć ramię w ramię z towarzyszem znanym z poprzednich części – Rico Velasquezem.

Sev - główny bohater w grze Killzone 2
W Killzone 2 głównym bohaterem jest sierżant Sev – członek oddziału Alfa

Cieszę się z decyzji, którą podjęli twórcy. Powrócili oni do tego co było nam znane z pierwszej części – do pierwszoosobowej strzelanki, a nie jak miało to miejsce w Killzone: Liberation – widoku izometrycznego.

Killzone 2 pozytywnie zaskakuje ciekawą fabułą. Akcja przenosi się z Vekty na Helghan, a naszym głównym celem jest rozprawienie się z Helghastami. Przed tym musimy jeszcze wykonać wiele zróżnicowanych zadań. Wszystko składa się w większą całość i wielokrotnie pojawiają się nawiązania do poprzednich części – zarówno do pierwszej części jak i Killzone: Liberation.

Nawiązanie w grze Killzone 2 podczas ekranu ładowania do wydarzeń z części Killzone Liberation
W recenzji Killzone: Liberation wspominałem, że tę część można pominąć – odwołania do najważniejszych wydarzeń pojawiają się w Killzone 2 podczas ekranów ładowania

Większe zróżnicowanie przeciwników w stosunku do poprzednich części

W drodze do celu przyjdzie nam wyeliminować całe masy Helghastów. Do tego nie będą to tylko sami piechurzy. Wielokrotnie pojawiają się dużo bardziej zaawansowane jednostki, np. opancerzeni Helghaści – tzw. ciężcy. Przy pierwszym spotkaniu uznałem ich za jakieś roboty. Armia Helghanu jest też wyposażona w czołgi i specjalne drony – tzw. ATAC-i, które nieźle potrafią zajść za skórę. W trakcie rozgrywki mamy też okazję zapoznać się z żyjącym na planecie Helghan robactwem.

Pierwsze spotkanie z ATAC-iem w grze Killzone 2
Helghańskie drony (ATAC-i) są ogromnym zagrożeniem w trakcie kampanii

Droga na skróty

Oczywiście nie wszystko mi się podobało. Świetnym przykładem jest ożywianie naszych współtowarzyszy. Okazuje się, że twórcy zaproponowali używanie do tego elektrycznego impulsu. W efekcie nie wiadomo czy traktować to jak reanimację. Ci sojusznicy właściwie się ruszają, więc są żywi. Myślę, że twórcom zależało jedynie na szybkości bo dokładnie ten sam element był wykorzystywany w trybie wieloosobowym.

Trochę pochwaliłem już fabułę i same zadania, ale nie zawsze było tak różowo. Czasami było bardzo niejasne co trzeba zrobić. I tutaj od razu nasuwa mi się walka na placu przed pałacem wrogiego dyktatora Visariego. Przeciwnicy pojawiają się tam w nieskończoność i żeby pchnąć fabułę dalej, trzeba po prostu przemieścić się na drugą stronę. Ja byłem tym oczywiście zaskoczony bo myślałem, że muszę wyeliminować wszystkich. W innym przypadku zasiadamy za działkiem krążownika i mamy eliminować wrogie okręty. Rozkaz był teoretycznie jasny, ale nie do końca rozumiałem, kiedy mi dobrze idzie.

Ostrzał z działka krążownika w grze Killzone 2
W Killzone 2 walczymy nie tylko na ziemi, ale też w powietrzu

Zaawansowana sztuczna inteligencja

W recenzji pierwszej części wspominałem o dobrym poziomie sztucznej inteligencji. W Killzone: Liberation zachowania przeciwników były bardzo przewidywalne. Ale w Killzone 2 AI było na naprawdę fajnym poziomie. Przeciwnicy dużo lepiej wykorzystywali elementy otoczenia. Wielokrotnie chowali się na dłużej, ostrzeliwali mnie bez wychylania się czy podejmowali walkę wręcz.

Wygląd i brzmienie

Jeżeli chodzi o to jak gra wyglądała czy brzmiała, to jestem pod wrażeniem. W porównaniu do poprzednich części to był to istny przełom audiowizualny. Wszelkiego rodzaju wybuchy czy bronie wyglądały bardzo realistycznie. Nawet dzisiaj, gdy konsola PlayStation 3 ma już swoje lata, to ta gra wciąż świetnie wygląda.

Również otoczenie przestało być statyczne jak miało to miejsce w poprzednich częściach. Nie da się wprawdzie niszczyć wszystkiego, ale trochę elementów już się znalazło.

Guerilla Games zafundowała nam całą masę pocisków i wystrzałów. Do tego wielokrotnie muzyka dodatkowo jeszcze pompowała adrenalinę.

Przy Killzone: Liberation bardzo narzekałem na intro bo w ogóle nie oddawało ono stylu gry. Ale tutaj wszystkie sekwencje filmowe oddają klimat Killzone 2 i są bardzo przyjemne dla oka.

Przykład sekwencji filmowej z gry Killzone 2
Po sekwencjach filmowych od razu widać, że Killzone 2 to produkcja z ogromnym budżetem

A broni? Do wyboru, do koloru. Tym razem są one nazwane. Zabrakło mi tego w pierwszej części. W zależności od preferencji dostępne są: granaty, miotacz ognia, wyrzutnia rakiet, strzelba, kołkownica, broń snajperska, broń elektryczna, karabiny, pistolety, itd.

Broń elektryczna w grze Killzone 2
Broń elektryczna jest chyba najmniej realistyczna w grze, ale korzystanie z niej dostarczało ogromnej frajdy

Nie zawsze jesteśmy takim zwykłym piechurem. Do tego można sterować zarówno exoszkieletami i czołgami. To super brzmi, ale trzeba było chwili ćwiczeń, aby nauczyć się nimi sterować.

Nie zabrakło promowania elementów kontrolera unikalnych w ówczesnych czasach tylko dla tej konsoli. Gra wymusza kręcenie kontrolerem do odkręcania zaworów i przyczepiania bomb.

Polska wersja językowa

Napiszę jeszcze trochę o odczuciach estetycznych porównując do poprzednich części. Pierwsza część Killzone w ogóle nie miała polskiej wersji językowej. W Killzone: Liberation pojawił się polski dubbing, ale niedopracowany, o czym wspominałem w odpowiedniej recenzji. W Killzone 2 był już zdecydowanie lepszy, a momentami bardzo dobry. Ale twórcy nie ustrzegli się wpadek.

Nie grałem w wersję angielską, a więc nie wiem na ile poprawnie zostały przetłumaczone poszczególne kwestie, ale momentami aż raziło. Te wypowiedzi wręcz nie miały sensu. Czy ci podkładający głos nawet tego nie zauważyli? I jak to jest możliwe, że wypowiedzi tej samej postaci nakładają się na siebie?

Pozostaje jeszcze kwestia intro. Intro pomimo wyboru języka polskiego, zostało mi zafundowane w języku angielskim. Nie wiem czy to przesz szacunek dla oryginału, ale przynajmniej były napisy.

Napisy po raz kolejny nie były idealne. Znowu czcionka wyglądała na niedopracowaną. Polskie znaki były wyraźnie inne. Nie przetłumaczono też wszystkich sformułowań. Bo jak właściwie mogę określić “fragi”? Przecież to są zabójstwa. Litości!

Na koniec mojej krytyki napisów wisienka na torcie – błąd ortograficzny. Wpadka pojawia się pod koniec gry. Jednorazowo zmienia się pisownia słowa “pułkownik”. I trudno tu mówić o przypadku skoro kolejne kwestie – zarówno w dobrej i błędnej pisowni – pojawiają się na przestrzeni paru minut.

Błąd ortograficzny w grze Killzone 2
Jednorazowo w grze zmienia się pisownia słowa “pułkownik”

Problemy z wydajnością

Gra w wielu przypadkach pokazała na co stać konsolę PlayStation 3. Ale czasami odczuwałem spadki wydajności. Kiedy? Gdy poziomy były doładowywane z płyty, co skutkowało wyraźnymi przycinkami. Zdarzało się to zarówno przy przechodzeniu przez drzwi czy schodzeniu po schodach. Pojawiał się wtedy rozczarowujący napis: “WCZYTYWANIE…”. W tych momentach niestety słyszałem głównie obracającą się płytę.

Możliwe, że napęd był tutaj problemem. Tego nie wiem. I pewnie nigdy się nie dowiemy bo gra nie miała swojej cyfrowej dystrybucji na PlayStation Store. Killzone 2 dostępny jest wprawdzie za pośrednictwem PlayStation Now, ale usługa wciąż nie jest dostępna w Polsce. Jeżeli zależy ci na tej grze, to musisz kupić dysk (na przykład ).

Tryb wieloosobowy

Na tym zakończę opis kampanii bo nie chcę odebrać przyjemności z grania. Przejdę teraz do trybu wieloosobowego.

Pustki na serwerach

Co z tego, że można było wybierać z wielu zróżnicowanych misji jak: obrona, zamach, przejmowanie obszaru, podkładanie bomby, jak i tak nikogo praktycznie nie było na serwerach? Podczas wyszukiwania meczu zdecydowałem się na wszelkie ustępstwa – byleby tylko zagrać. I co? Na całym świecie znalazłem jedynie 4 gry i każda z nich z 1 graczem, każda z nich na hasło. Jakie miałem możliwości w takiej sytuacji? Na szczęście nie było tak przez cały czas.

Problemy z zapisem postępu w trybie wieloosobowym

Stan serwerów dla tej gry mnie wręcz załamał. Wspominałem już o tym w mediach społecznościowych. I nie załamały mnie pustki na serwerach bo gra ma już swoje lata. Miałem uwagi do ich stabilności. Przy tak pustych serwerach i tak wielokrotnie widziałem opóźnienia przy dodawaniu mi punktów za zabójstwa. Co gorsza, wielokrotnie wyniki meczów nie były po prostu zapisywane. A co jeżeli ktoś ustawił mecz z takim podziałem na misje, że właściwie trzeba niemal godziny, aby go ukończyć? Bywało, że grałem wiele godzin i miałem 0 postępu.

Zdarzało mi się, że grałem i nagle traciłem połączenie z serwerem. Wprawdzie mogłem wrócić do takiego meczu, ale punkty były naliczane od początku. A autorzy zaproponowali bardzo wiele mechanik związanych z trybem wieloosobowym.

Ekran informujący o utraconym połączeniu z serwerem dla gry Killzone 2
Ten komunikat widywałem wielokrotnie

Za różnego rodzaju zadania przyznawane były specjalne wstęgi. Wielokrotnie traciłem zarówno swój postęp w meczach jak i we wstęgach. W efekcie traciłem też medale. Medale były przyznawane wtedy, gdy uzbierało się odpowiednią liczbę wstęg danego rodzaju. Przyznaję, że ten problem niezwykle mnie irytował. Z postępem medali wiązała się ciekawa zależność. Póki nie wylogowało się z gry, to teoretycznie nie traciło się postępu. Gra mówiła, że mam pewną liczbę wstęg, a na serwerze wcale ich nie było. W efekcie przysiadłem pewnego dnia i walczyłem o kolejne medale do momentu aż udało się zdobyć trofeum Veteran Ribbon (za wszystkie medale specyficzne dla misji).

Ale może nie wszyscy patrzą na trofea i nie dla każdego jest to tak istotne. Problem tkwi w tym, że medale nie były tylko ozdobą na profilu gracza. A zdobyte punkty nie były wykorzystywane jedynie do wyliczenia rankingu. Trzeba było zbierać punkty na kolejne rangi. A kolejne rangi odblokowywały nowe bronie. Mając najsłabsze wyposażenie jakie mam szanse z weteranami na polu bitwy?

Droga na szczyt przez mękę

Początki ograniczały się do bolesnego niszczenia dronów i leczenia innych. Nie szło to zbyt szybko. Te punkty zdobywało się bardzo powoli.

Poza tym ścieżka rozwoju była liniowa. Nie było wyborów ani drzewka. A ta ulubiona dla mnie rola snajpera (tutaj zwiadowcy) była dostępna dopiero jako ostatnia.

Na początku byłem niszczony w trybie multiplayer. Trofeum Valor Grand Cross, które wymagało, aby być w najlepszym 1% danego tygodnia, udało mi się zdobyć dopiero za czwartym podejściem. Walka była ciężka. Grałem jak szalony. W danym tygodniu rozegrałem ponad 50 godzin meczy rankingowych. A wspominałem już o tych problemach z zapisami postępu. Co z tego, że grałem aż tyle, skoro tylko przez 2 z tych 7 dni udało mi się zapisywać 70-80% z gier, w których brałem udział? Oczywiście nie miałem na to wpływu, które się zapisują. Myślę, że w dane dni miałem trochę szczęścia. Najważniejsze jednak, że najtrudniejsze z trofeów w tej grze trafiło na moje konto.

Problem z zapisem postępu nie był jedynym dla trybu wieloosobowego. Nie działały też podglądy rankingów aktualnego dnia i danego tygodnia. Wyniki było widać dopiero po ukończeniu danego tygodnia.

Pusta tabela rankingowa dla danego tygodnia w grze Killzone 2
Rankingi danego dnia i tygodnia nie działały w Killzone 2

Tryb online na 100% pomimo przeszkód

Czy zdobycie Valor Grand Cross zakończyło moją walkę o trofea online w Killzone 2? Nie, ale to było najtrudniejsze. Większość map była martwa i trzeba było ratować się botami. Na szczęście wiele z tych trofeów można było zdobyć, grając nawet na pustym serwerze albo przeciwko botom.

Poza tym liczniki w trybie wieloosobowym były zepsute. Bo co to znaczy, że do rozpoczęcia gry pozostało ponad 30 000 sekund?

Zepsute odliczanie w trybie wieloosobowym
Ciekawe czy ktoś o zdrowych zmysłach czekałby na rozpoczęcie takiego meczu

Niemniej jednak tych problemów mieć już nie będziesz bo serwery gry Killzone 2 zostały już wyłączone.

Coś dla kolekcjonerów

W grze dostępne były jeszcze pewnego rodzaju tzw. znajdźki, czyli elementy, które możemy kolekcjonować w trakcie rozgrywki. Trzeba odnaleźć wszystkie, aby coś się stało – np. zdobyć trofeum. W grze Killzone 2 oferują nam zarówno dane wywiadowcze jak i helghańskie symbole, które należy niszczyć.

Odnalezienie tego wszystkiego zajęło masę czasu. Na szczęście przy każdym rozdziale prezentowana była informacja ile z tych danych wywiadowczych czy helghańskich symboli jeszcze w danym rozdziale brakuje.

Błędy wizualne

Napotykałem także pomniejsze błędy wizualne, które właściwie nie wpływały jakoś znacząco na rozgrywkę. Wśród nich wspomnę “obsługę klawiatury”. Część postaci “pisała” rękoma w klawiaturze, a część obok.

Pisanie "w klawiaturze" w grze Killzone 2
Część postaci “pisała” rękoma w klawiaturze, a część obok

Pojawił się też ten sam problem, który można było zaobserwować w pierwszej części, a więc drgawki przeciwników po śmierci.

Trudna? Tak, na poziomie Elity

Na koniec wspomnę jeszcze o czymś dla fanów trofeów. Muszę przyznać, że poziom Elity był prawdziwym wyzwaniem do ukończenia. Nie dało się “pójść na Rambo”. W pewnych sekcjach aż straciłem rachubę, ile razy ja już zginąłem.

Podsumowanie

Tak podsumowując tę recenzję, jeżeli chodzi o sam tryb kampanii, to jestem pod wrażeniem. Wprawdzie były wpadki, ale w stosunku do całości nie miały one większego znaczenia. Jeżeli chcesz dać ponieść się przygodzie serii Killzone, to jak najbardziej polecam. Jeżeli chodzi o tryb wieloosobowy, to może to i dobrze, że tych serwerów już nie ma.

Zobacz też

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.